#PlusligoweBatalie: Olsztyńscy akademicy po raz kolejny obronili swoją twierdzę!

AZS OlsztynNie ma mocnych na Indykpol AZS Olsztyn grający we własnej hali – przed własną publicznością. W tym sezonie biało – zieloni jeszcze nie ponieśli porażki na swoim terenie. W niedzielny wieczór do grona rywali, którzy nie zdołali zdobyć Hali Uranii dołączył LOTOS Trefl Gdańsk. Pojedynek olsztyńsko – gdański został sfinalizowany dopiero w tie – breaku. Zwycięstwo podopiecznych trenera Andrei Gardiniego nad faworyzowanymi gdańszczanami śmiało można określić mianem niespodzianki. Olsztyńscy akademicy pozytywnym akcentem zakończyli plusligowe zmagania w 2015 roku.  Statuetka dla najlepszego zawodnika meczu trafiła w ręce Pawła Woickiego. Zapraszamy do zapoznania się z krótką relacją z tego spotkania.

Konfrontację nieco lepiej rozpoczęła drużyna z województwa pomorskiego z Mateuszem Miką na czele. Przyjmujący LOTOSu Trefla brylował w ataku. W gdańskich szeregach aktywni byli również Murphy Troy i Bartosz Gawryszewski. Po drugiej stronie siatki dwoił się i troił Bram van den Dries. Na pierwszą regulaminową pauzę z dwoma „oczkami” więcej schodzili podopieczni trenera Andrei Anastasiego. Po powrocie na boisko siatkarze znad Bałtyku kontynuowali swoją dobrą grę. Pojedyncze zagrania gospodarzy nie były w stanie zagrozić żółto – czarnym, którzy zdołali podwoić swoją przewagę. Z przerwy na żądanie skorzystał wówczas szkoleniowiec olsztyńskiego AZS-u. Jednak gdańszczanie nie dali wybić się z rytmu i byli konsekwentni w swoich poczynaniach. W olsztyńskich szeregach liderem był Bartosz Bednorz. 21-letni przyjmujący miejscowego zespołu nie tylko wyprowadzał skuteczne zbicia, ale także zanotował na swoim koncie asa serwisowego. Precyzyjna kiwka Marco Falaschi doprowadziła do drugiej przerwy technicznej, na której przyjezdni mieli trzypunktową nadwyżkę. W kolejnej części inauguracyjnej odsłony wyróżniali się wciąż ci sami zawodnicy. Nie obyło się bez pomyłek. Premierowa partia zakończyła się sukcesem siatkarzy z Gdańska (21:25).

Kolejny akt był rozgrywany pod dyktando olsztyńskich akademików. Ekipa z Warmii i Mazur w kapitalnym stylu otworzyła drugiego seta. Zespół prowadzony przez trenera Andreę Gardiniego grał jak natchniony. Bram van den Dries utrzymywał wysoką skuteczność w ataku. Filip Stoilović fantastycznie spisywał się za linią 9. metra. Przyjmujący Indykpolu AZS-u Olsztyn posłał dwa asy. Biało – zieloni stawiali również bardzo szczelne bloki. Gdańszczanie nie potrafili sforsować olsztyńskich „murów”. Goście popełniali mnóstwo prostych błędów, co było „wodą na młyn” dla miejscowej drużyny. Trener Andrea Anastasi reagował błyskawicznie, ale przerwy na żądanie i zmiany nie pomagały. Siatkarze znad Bałtyku nie byli w stanie się przełamać. Wicemistrzowie Polski prezentowali się fatalnie. LOTOS Trefl Gdańsk był zupełnie bezradny i nie miał nic do powiedzenia w tym secie. Na pierwszej pauzie technicznej olsztynianie prowadzili: 8:2, a na drugiej: 16:5. Gospodarze dosłownie zmiażdżyli swoich rywali w drugiej odsłonie (25:11).

Początek trzeciej partii pojedynku olsztyńsko – gdańskiego był wyrównany. Żółto – czarnym niewątpliwie zależało na zatarciu nieprzyjemnego wrażenia. Marco Falaschi rozkładał ciężar gry pomiędzy wszystkich zawodników ofensywnych. Najczęściej atakował Mateusz Mika. Pierwsza przerwa techniczna nastąpiła po jednym z jego świetnych uderzeń (7:8). Po powrocie pod siatkę goście udowodnili, że są w stanie szybko się pozbierać po druzgocącej porażce, jakiej doznali w drugim secie. Podopieczni trenera Andrei Anastasiego odzyskali wiarę we własne umiejętności i z akcji na akcję rozkręcali się coraz bardziej. Wszyscy siatkarze LOTOSu Trefla Gdańsk byli zaangażowani w zdobywanie punktów. W ataku nieomylny był Sebastian Schwarz. Inicjatywę wykazywał także Mateusz Mika, ale zdarzyły mu się pomyłki. W polu zagrywki koncertowo radził sobie Murphy Troy. Amerykanin zdobył dwa „oczka” bezpośrednio tym elementem. W jego ślady poszli również Wojciech Grzyb i Marco Falaschi, którzy zanotowali na swoich kontach po jednym asie serwisowym. W olsztyńskich szeregach nie było zdecydowanego lidera. Gra siatkarzy AZS-u obfitowała w błędy. W trzeciej odsłonie drużyna z województwa pomorskiego była „dyrygentem”. Olsztynianom brakowało polotu, który mieli gdańszczanie. Akt padł łupem przyjezdnych (16:25).

Ekipa z Warmii i Mazur nie miała nic do stracenia, więc postawiła wszystko na „jedną kartę”. Biało – zieloni bardzo dobrze weszli w czwartego seta. Gospodarze skupili się na wypracowaniu potężniejszej przewagi. W realizacji tego celu trochę pomogli im zawodnicy LOTOSu Trefla, którzy często się mylili. Gdańskie bloki nie były żadną przeszkodą dla Filipa Stoilovicia, który bez trudu je omijał (8:4). Po powrocie na boisko miejscowi siatkarze włączyli wyższy bieg i zaczęli umacniać się na prowadzeniu. Liderem Indykpolu AZS-u Olsztyn był Bram van den Dries. O szczelności olsztyńskich „murów” przekonali się Sebastian Schwarz i Murphy Troy. Na drugiej regulaminowej przerwie zespół prowadzony przez trenera Andreę Gardiniego miał sześciopunktową zaliczkę. Po czasie akademicy zdołali jeszcze powiększyć swoją nadwyżkę (18:11). Gdański szkoleniowiec natychmiast przywołał do siebie swoich podopiecznych. Mocne uderzenie Wojciecha Grzyba, as serwisowy Damiana Schulza, błąd po stronie gospodarzy i przewaga wyraźnie stopniała (18:14). Kolejne dwie akcje zakończyły się sukcesem olsztynian, którzy znów mieli sześć „oczek” więcej. Przebieg boiskowych wydarzeń rozłościł gdańszczan. Sportowa złość pozytywnie przełożyła się na ich poczynania. Na tablicy wyników pojawił się upragniony przez nich remis (22:22). Olsztyński AZS nie odpuścił i ostatecznie wygrał czwartą partię (25:23).

Pierwsza część tie-breaka była niezwykle zacięta. Najpierw na prowadzenie wyszli podopieczni Andrei Anastasiego (0:2, 4:6) , ale jeszcze przed zmianą stron inicjatywę przejęli olsztyńscy akademicy (8:7). Oba zespoły nie zdołały wystrzec się prostych błędów. W szeregach LOTOSu Trefla Gdańsk wciąż nie było zawodnika, który wziąłby na swoje barki ciężar gry w ataku. Bombardierem Indykpolu AZS-u Olsztyn był  Bartosz Bednorz. Bardzo źle zaczęła się druga część piątej odsłony dla siatkarzy znad Bałtyku (10:7). Potem starali się robić wszystko, aby doprowadzić do remisu. Jednak nie zdołali tego dokonać. Tie – break zakończył się zwycięstwem gospodarzy (15:13).

Indykpol AZS Olsztyn – LOTOS Trefl Gdańsk 3:2 (21:25, 25:11, 16:25, 25:23, 15:13)

Składy:

Indykpol AZS Olsztyn: van den Dries, Stoilović, Bednorz, Zajder, Woicki, Koelewijn, Potera (L) oraz Waliński, Bieńkowski

LOTOS Trefl Gdańsk: Grzyb, Falaschi, Schwarz, Gawryszewski, Troy, Mika, Gacek (L) oraz Stępień, Hebda, Dębski, Schulz

źródło: informacja własna

Ewa Cieślar

Ewa Cieślar

Pochodzę z Ustronia, ale aktualnie mieszkam w Krakowie, gdzie studiuję. Moją największą pasją jest sport. Staram się prowadzić aktywny tryb życia. Jestem uzależniona od oglądania sportowych zmagań i kibicowania. Moja miłość do siatkówki trwa już ponad dekadę. Nie mam wątpliwości co do tego, że to właśnie siatkówka jest moją ulubioną dyscypliną sportową. Niestety gram w nią tylko amatorsko. W redakcji VOLLEYWORLD zajmuję się m.in. pisaniem artykułów i rekrutowaniem nowych współpracowników.

Dodaj komentarz