Nikodem Wolański: Codziennie się budziłem i patrzyłem na ten cel

 

Zaksa Kędzierzyn-Koźle pewnie zagwarantowała sobie awans i zwycięstwo w grupie Ligi Mistrzów podczas wczorajszego meczu z Noliko Maaseik. W belgijskim klubie kibice mogli zobaczyć Nikodema Wolańskiego, zawodnika, który występował m.in. w Łuczniczce Bydgoszcz, a w obecnym sezonie gra w barwach drużyny z Maaseik. Po spotkaniu w Kędzierzynie-Koźlu rozmawialiśmy z polskim rozgrywającym, zapraszamy do lektury.

Dzisiejszy mecz zakończył się takim samym wynikiem jak ten w Belgii. Nie udało wam się zrewanżować kędzierzynianom.

Tak, to prawda. Nie udało się aczkolwiek ja myślę, że pokazaliśmy na ten moment to, co mogliśmy. Mamy tam jakieś swoje problemy zdrowotne. Nie przyjechaliśmy tutaj w stu procentach swoim składem. Walczyliśmy na maxa, myślę też, że pokazaliśmy charakter. Było dużo błędów, ale mamy także sporo młodych zawodników, jednak było parę momentów takich, że mecz mógł się podobać.

Nie można było wam na pewno odmówić walki. Np. w pierwszym secie przy stanie 23:22, potrafiliście wykorzystać błędy Zaksy i odrobić dość dużą stratę.

Tak, mamy swój system, w którym gramy, w którym Daniel Castellani nas ustawił. Każdy się w tym jakoś odnajduje i myślę, że możemy walczyć z takimi drużynami. Wiadomo, że to jest lider PlusLigi, to jest drużyna, która dwa razy wygrywa z zespołem Dynamo Moskwa bez jakiś tam większych problemów. Jednak myślę, że możemy się cieszyć, że się jakoś postawiliśmy w pewien sposób, że te różnice punktowe nie były jakieś wysokie, a ja się personalnie cieszę z tego, że mogłem się pokazać w Polsce i zagrałem cały mecz.

Nie macie już szans na wyjście z grupy, ale takie właśnie pojedynki jak z Zaksą czy Dynamo Moskwą przynoszą wam chyba wiele korzyści?

Zdecydowanie dają nam dużo korzyści, dla każdego z nas. Każdy osobny mecz to jest lekcja. Tak jak, niestety przegraliśmy ostatnio puchar Belgii, to jest także jakaś lekcja. Teraz jest to kolejna lekcja. Tak jak mówię, cieszę się z tego, że się postawiliśmy… tylko w pewien sposób wiadomo, ponieważ oni kontrolowali ten mecz. Szkoda tego, że początki setów mieliśmy słabe, przez to po prostu przegrywaliśmy. Na początku odjeżdżali nam na cztery, pięć punktów, a później odrabiać… wiadomo, że jeżeli się jest z tyłu cztery, pięć punktów, to trzeba zaryzykować w zagrywce, a co za tym idzie…

… pojawiają się błędy.

Właśnie, też błędy.

Zagrałeś dzisiaj cały mecz. To świadczy o pewnym zaufaniu trenera do Ciebie, a jak Ty sam oceniasz współpracę z Danielem Castellanim?

Prawda jest taka, że dzisiaj byłem sam. Drugi rozgrywający był kontuzjowany, więc jakby trener nie miał wyboru. Także czy mi ufa czy mi nie ufa, musiałem po prostu grać, a tak ogólnie to ja się bardzo cieszę. Dostaję swoje szanse z drużynami z dołu tabeli. Jako, że jesteśmy liderem teraz, to jesteśmy mocną drużyną u siebie w lidze. Tak to miało wyglądać. Ja myślę, że to jest taki dla mnie sezon przejściowy z drugiego rozgrywającego na pierwszego. Uważam, że to jest bardzo dobry krok z mojej strony, a to, że ja dzisiaj zagrałem pełny mecz w Lidze Mistrzów, to tylko na plus. To był mój cel przed sezonem personalny. Nie wiedziałem, że… szczerze mówiąc, ok codziennie się budziłem i patrzyłem na ten cel, ale czy ja w to wierzyłem? Sam nie wiem, udało się przy troszeczkę szczęściu w nieszczęściu mojego kolegi, ale fajnie.

W Noliko twoja rola wygląda zupełnie inaczej niż w PlusLidze. W Polsce nie miałeś zbyt wielu okazji do gry w pierwszym składzie.

Tak, zdecydowanie. Po to tam pojechałem żeby grać, żeby mieć dobrego trenera. Wiadomo chciałbym pójść do drużyny gdzie grałbym cały sezon od deski do deski, tak jak tutaj Toniutti. Nie mówię, że to ma być Kędzierzyn, bo ja nie jestem na razie wart takiego zespołu, żeby być pierwszym zawodnikiem, ale chciałbym znaleźć drużynę, w której będę grał sobie cały sezon i będę szczęśliwy. Chociaż teraz już jestem szczęśliwy.

Tegoroczny sezon jeszcze się nie zakończył, ale na pewno mógłbyś już porównać ligę belgijską z polską.

Zdecydowanie tutaj nie ma co porównywać. Myślę, że nasza liga jest na równi z włoską i po rosyjskiej jest najlepszą ligą. Oczywiście mamy Knack Roeselare, które sobie naprawdę bardzo dobrze radzi w Lidze Mistrzów. Są oni za nami w tabeli, wygraliśmy z nimi mecz u siebie 3:0 więc to nam pomogło, ale przegraliśmy teraz w pucharze. Także myślę, że to jest teraz taka drużyna, z którą niby mówią, że mamy grać finał, ale czy tak będzie, to nie wiem, bo też mamy bardzo dobrą drużynę z Aalst, gdzie gra Staszewski i Droszyński z Polski. Tam jest Frank Depestele bardzo dobry rozgrywający. Jest w Antwerpii też bardzo dużo fajnych, młodych chłopaków i Belgów i zagranicznych, więc… do tego Menen jeszcze. Także jest pięć drużyn naprawdę takich mocnych, a reszta? A reszta jest słaba, ale ja sobie gram z tymi drużynami, więc się cieszę, że są słabi (śmiech).

Wymieniłeś właśnie kilku Polaków, którzy występują w lidze belgijskiej. Nawiązujecie może ze sobą jakiś kontakt, jako taka można powiedzieć polska kolonia w Belgii?

To znaczy, czy kolonia polska… mieliśmy moment, że tak, spotykaliśmy się z Piotrkiem Orczykiem i z Januszem Górskim z Menen, właśnie we trójkę. Mieliśmy bodajże dwa spotkania i ja mam jeszcze w klubie pół Polaka pół Luksemburczyka. On mówi po polsku perfekt, więc dużo czasu spędzamy razem, to jest moja kolonia (śmiech).

Podsumowując występy w lidze belgijskiej, to czy poleciłbyś ten kierunek siatkarzom, którzy są na początku swojej zawodowej kariery?

Zdecydowanie tak. Ja myślę, że w ogóle Belgia jest dobra dla młodych zawodników, którzy chcą grać. Super, polecam im jak najbardziej i jak ktoś chce może zapytać osobiście, bo naprawdę mogę parę tam szczegółów podać.

Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę powodzenia.

Dziękuję bardzo.

 

W Kędzierzynie-Koźlu rozmawiała Agnieszka Sikora

Agnieszka Sikora

Agnieszka Sikora

Zakochana w siatkówce - kibicowanie jest dla mnie jak powietrze, nie potrafię bez tego żyć. Początkująca dziennikarka uwielbiająca włoską kuchnię. Zafascynowana podróżami, marząca o zobaczeniu Hiszpanii i Włoch.

Dodaj komentarz