Siatkówka w oku Głąba #5 (8-14.09.2014)

10609031_782404815116303_1324054258_nSiatkówka znajduje się w każdym oku, choć nie w każdym sercu. Jak wygląda siatkówka w krzywym zwierciadle? O apelu Majewskiego, winowajcy przegranej z USA i Mistrzostwach Świata, bo czym innym nam teraz żyć, jak nie tym…

“F*ck the logic” chciałoby się rzec po II fazie polskich Mistrzostw Świata. Działo się wszystko, co zaskakujące i wszystko, co niezaskakujące. Mózg się lasuje, ale najważniejsze, że nasi przeszli dalej.

Emocje od początku tygodnia podgrzał… Szymon Majewski. Ni z gruchy (nie mylić z Piotrem Gruszką), ni z pietruchy nagrał apel o pokazanie jakiegokolwiek meczu na otwartym Polsacie. W zamian obiecał zagrać geja w jednym z seriali stacji. Ciekawe czy takie dzieło również by zakodowano.

Środa zasadziła naszym chłopakom pokaźnego kopa w miejsce, o które zamartwiał się wcześniej Facundo Conte. Miasto Łódź na początek przypłynęło z naszą kadrą do smutnego portu “Porażka z USA”. Im ładniejszą grę pokazywali nasi chłopcy, tym brzydszy wynik pokazywała uparta tablica z punktami. Hotki Andersona mdlały, oglądając śliczną buźkę Amerykańca, Resoviacy użalali się jaką to żmiję Lotmana wyhodowali na podpromskim łonie, kibicom serca szły w górę, ale nic nie pomagało. Cytując klasyka: “Wina Tuska”.

Nadejszła wiekopomna chwila. A konkretnie mecz z Włochami. O Mamma mia, mimo, iż they’re Italiano, a Polacy grali najsłabiej podczas tego mundialu… wygraliśmy. Pierwszy set był siatkarskim #splashem (kubeł zimnej wody na łby reprezentacji), jednak później się podnieśliśmy i zdołaliśmy zatriumfować. Do tej pory krążą spekulacje, czy to brak Zaytseva, czy raczej brak Tuska na hali miał główny wpływ na wynik.

W sobotni wieczór, pięć lat po zdobyciu przez nas złotego medalu Mistrzostw Europy, warto było usiąść przed telewizorami (bądź streamami), po uprzednim wypiciu litra melisy. Ci, którzy nie wypili i po dwóch pierwszych setach myśleli, że są cwaniakami nad cwaniaki, dostali od Polaków w prezencie porządne kuku. I nawet dwie piłki setowe nie były w stanie wystraszyć Irańczyków, którzy doprowadzili kibiców na skraj obłędu, a naszą reprezentację do tie-breaka. Jednak kilkukrotne odśpiewanie “Pieśni o małym rycerzu” przestraszyło ekipę, pukającą wszystkich, jak to stwierdził Jerzy Mielewski. Poległ nam tylko Winiar, któremu życzymy zdrowia!

Argentyna dała nam tango, Natalię Oreiro, “Zbuntowanego Anioła” (gimby nie znajo, przez co czuję się jak 100-latka) oraz awans do finałowej szóstki. Pokonali niespodziewanie Amerykańców, co przynieść miało spokojny mecz z Francją. Ale, że siatkarze wiedzą, że nie po to lud za bilety płaci, by z hali wyjść szybko i bez emocji, zafundowali nam kolejnego tie-breaka. Na szczęście wiedzieli, że lud woli happy endy.

I tak do III fazy dotarły Francja, Polska, Iran, Rosja, Brazylia i Niemcy. Jak to zwykle bywa, znaleźli się i wielcy nieobecni. Jak Brazylia w piłkarskim mundialu poległa bez swojego Neymara, tak i Włosi bez swojego Zaytseva nie dali rady przebić się do kolejnej rundy. USA dało się złapać Argentynie, choć triumf w Lidze Światowej pozwalał im na marzenia o medalu na MŚ. Bułgarzy na Memoriale Wagnera przerwali klątwę “wiecznego czwartego miejsca”, ale jej brak, spowodował również brak Bułgarów w najlepszej szóstce.

A po losowaniu grup ostatniego etapu? Sam Ireneusz Mazur, mający kontakt telepatyczny ze swoimi kulami (jak wspominał w studiu) nie przewidział takiej złośliwości losu. Polska w tzw. “grupie śmierci” z Brazylią i z Rosją. I tak sprytnie przechodząc do klamry kompozycyjnej (felieton Głąba uczy i bawi), o naszych szansach (które według tych ludzi o małych sercach są nikłe) powiem tyle: “F*ck the logic”.

Martyna Głąb

Martyna Głąb

Na miłość do siatkówki zapadłam w 2009 roku, gdy przypadkiem trafiłam na mecz reprezentacji w ramach Ligi Światowej. Głąbowy umysł przesiąknięty siatkówką do tego stopnia, że własnego psa marki kundel nazwałam imieniem "Igła". Lubię polskiego rocka, spotkania z przyjaciółmi, "Trylogię" Sienkiewicza i jak Polacy grają tie-breaka. Blada twarz, kilo loków i okulary na ślepotę - ot i cały Głąb.