#PlusLiga: Gdańszczanie kompletnie rozbici przez Jastrzębski Węgiel!

 

Sobotni pojedynek pomiędzy Jastrzębskim Węglem a Treflem Gdańsk typowany był na jeden z hitów 7. kolejki PlusLigi. Emocji jednak dostarczył kibicom tylko 1. set, a w zasadzie jego wyrównana końcówka. Jastrzębianie byli dziś lepsi w każdym elemencie, co zaowocowało wygraną bez straty seta.

Mecz lepiej rozpoczęli gospodarze i już na początku wypracowali kilkupunktową przewagę nad podopiecznymi Andrei Anastasiego, który przy stanie 10:3 wykorzystał obie przerwy na żądanie. Bardzo dobrze spisywał się jastrzębski blok, w tym elemencie nie radzili sobie za to gdańszczanie. Pełna koncentracja ekipy z Pomorza sprawiła jednak, że zaczęli odrabiać straty. W ataku punktował Maciej Muzaj, z kolei pomarańczowi zaczęli popełniać błędy. Przy stanie 12:10 o pierwszy czas poprosił Ferdinando de Giorgi. Przerwa pomogła gospodarzom, którzy ponownie punktowali co akcję. W ekipie z Pomorza nie radził sobie Ruben Schott, który szybko został zmieniony przez Szymona Jakubiszaka (16:11). Młody przyjmujący świetnie radził sobie w polu serwisowym – mocne zagrywki spowodowały, że jastrzębianie nie byli w stanie wyprowadzić pierwszego ataku, co skutecznie wykorzystywali rywale (17:15). Choć pomarańczowi kolejny raz odskoczyli na kilka punktów, ponownie kluczem do zniwelowania przewagi była zagrywka gdańskiego zespołu. Dwa z rzędu asy Piotra Nowakowskiego i było 23:22. Przy stanie 24:22 odgwizdano błąd utrudnienia rozegrania Grzegorzowi Kosokowi, jednak czujny szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla poprosił o challenge. Wideoweryfikacja wykazała, że środkowy nie tylko nie popełnił błędu, ale to Marcin Janusz rozgrywał piłkę po drugiej stronie siatki (25:22).

Od początku drugiego seta znacznie lepiej prezentowali się gdańszczanie i to oni objęli dwupunktowe prowadzenie (2:4). Szybko jednak stracili swoją przewagę na rzecz gospodarzy, którzy wychodzili obronną ręką z bardzo trudnych piłek (7:6). Świetnie w ataku spisywał się Dawid Konarski, a przewaga pomarańczowych wzrosła do trzech punktów (15:12). Jastrzębianie skutecznie blokowali przeciwników, nie radził sobie z ominięciem tego elementu słynący z wysokiego zasięgu Maciej Muzaj (19:13). Zmiana rozgrywającego  przez Andreę Anastasiego na Michała Kozłowskiego nie wyszła gdańszczanom na dobre. Do tego popełniali coraz więcej błędów nie tylko w poszczególnych elementach gry, ale raz po raz tracili też punkty przez dotknięcie siatki (24:15). Pierwsza piłka setowa nie została wykorzystana przez jastrzębian, jednak chwilę później Christian Fromm zapunktował skutecznie omijając gdański blok (25:16).

Trzecią partię w wyjściowym składzie rozpoczął Szymon Jakubiszak w miejsce Rubena Schotta. Początek ostatniej odsłony rozpoczął się od gry punkt za punkt (5:5), jednak chwilę później podopieczni Ferdinanda de Giorgiego wyszli na trzypunktowe prowadzenie (8:5). Na skrzydłach skuteczny był Julien Lyneel (13:9). Gdy na zagrywkę wszedł Maciej Muzaj, gdańszczanie ponownie zaczęli odrabiać straty (13:12). Gra toczyła się punkt za punkt do momentu, gdy w polu serwisowym gospodarzy stanął Jakub Bucki. Piekielne zagrywki nie pozwalały gdańszczanom na wyprowadzenie skutecznej kontry, a po drugiej stronie czekał tylko na skończenie akcji Julien Lyneel, który nie tylko skutecznie spisywał się w bloku, ale również kończył wszystkie posyłane do niego piłki przez Lukasa Kampę (23:15). Mecz atakiem z lewego skrzydła zakończył Dawid Konarski (25:18).

Jastrzębski Węgiel – Trefl Gdańsk 3:0 (25:22, 25:16, 25:18)
MVP: Dawid Konarski

Składy:
Jastrzębski Węgiel: Kampa, Lyneel, Hain, Konarski, Fromm, Kosok, Popiwczak (L) oraz Rusek, Bucki
Trefl Gdańsk: Janusz, Mijailović, Nowakowski, Muzaj, Schott, Niemiec, Olenderek (L) oraz Jakubiszak, Grzyb, Kozłowski

źródło: informacja własna

Anna Węglicka

Anna Węglicka

Pochodzę z Przasnysza, jednak od wielu lat mieszkam w Warszawie, gdzie pracuję i... narzekam na niedosyt siatkarskich wydarzeń ;) Pasją do siatkówki zaraził mnie mój Dziadek. W tej dyscyplinie sportu najbardziej interesuje mnie historia reprezentacji Polski. Nie wyobrażam sobie też, by po meczu nie zajrzeć w "cyferki", czyli statystyki z rozegranego spotkania. Na co dzień nie potrafiłabym funkcjonować bez przyjaciół, muzyki, dobrej książki czytanej wieczorem i kawy ;) Z VOLLEYWORLDem związana jestem od jego powstania. I chociaż początkowo byłam dość sceptycznie nastawiona do tego pomysłu, teraz przyznaję, że była to jedna z najlepszych decyzji w moim życiu :)