#Mistrzostwa Europy: Francja zagra o złoto, a Bułgaria o brąz!
W drugim półfinale potwierdziło się stare siatkarskie porzekadło. Dwie pierwsze odsłony zakończyły się sukcesem podopiecznych trenera Plamena Konstantinova. Jednak trójkolorowi zdołali się ocknąć w odpowiednim momencie i trzy kolejne partie padły ich łupem. W finale Mistrzostw Europy 2015 Francuzi zmierzą się z Słoweńcami, a Bułgarzy o miejsce na najniższym stopniu podium będą rywalizować z Włochami.
Pojedynek bułgarsko – francuski lepiej rozpoczęli siatkarze z kraju róż i perfum, którzy byli niesieni głośnym dopingiem swoich bardzo licznie zgromadzonych kibiców. Natomiast gra Francuzów obfitowała w błędy. Trójkolorowi mylili się często, a Bułgarzy bezwzględnie to wykorzystywali. Podopieczni trenera Plamena Konstantinova szybko zdołali objąć kilkupunktowe prowadzenie. Triumfatorzy Ligi Światowej 2015 nie potrafili opanować nerwów, które destrukcyjnie wpływały na ich boiskowe poczynania. Ekipa z Bałkanów schodziła na drugą regulaminową przerwę z sześcioma “oczkami” więcej. Po powrocie pod siatkę Les Bleus próbowali przełamać swoją niemoc. W bułgarskich szeregach znakomicie funkcjonowały wszystkie elementy siatkarskiego rzemiosła. Inauguracyjny set padł łupem drużyny z nad Morza Czarnego (25:18).
Reprezentacja Francji nie załamała się porażką w premierowej odsłonie i kolejną partię otworzyła w dobrym stylu. Zespół prowadzony przez trenera Laurenta Tillie miał trzypunktową nadwyżkę na pierwszej pauzie technicznej. Atutem trójkolorowych była zagrywka. Asem serwisowym popisał się m.in. Antonin Rouzier. Jednak Bułgarzy ocknęli się w połowie drugiego aktu. Zaczęli odrabiać straty i w efekcie zdołali doprowadzić do remisu. W tej części seta kluczową rolę odegrał bułgarski blok. Siatkarze z kraju róż i perfum zwęszyli swoją szansę na wygranie drugiej odsłony i skutecznie ją wykorzystali (25:22).
Triumfatorzy Ligi Światowej 2015 nie mieli nic do stracenia i do trzeciej partii przystąpili bardzo zmobilizowani. Mieli jasno określony cel i już od pierwszej piłki starali się zmierzać w kierunku jego realizacji. Podopieczni trenera Plamena Konstantinova starali się ostudzać zapał Francuzów, ale bezskutecznie. Trójkolorowi z Antoninem Rouzierem na czele kroczyli w stronę triumfu w trzecim akcie. W końcówce ekipa z Bałkanów zdołała doprowadzić do wyrównania. Les Bleus ostatecznie odparli atak Bułgarów. Odsłonę przepięknym atakiem z piłki przechodzącej sfinalizował Nicolas Le Goff (24:26).
Zespół prowadzony przez trenera Laurenta Tillie poszedł za ciosem i w doskonałym stylu rozpoczął czwartego seta. Po stronie reprezentantów Francji zarysowywała się kilkupunktowa przewaga. Niepowodzenie w poprzedniej partii negatywnie wpłynęło na boiskowe poczynania drużyny znad Morza Czarnego. Sytuacja uległa zmianie po drugiej regulaminowej przerwie. Wówczas siatkarze z kraju róż i perfum zaczęli skutecznie niwelować starty i na tablicy wyników pojawił się remis. W końcówce genialnie funkcjonował francuski blok, a królem bloku był Earvin Ngapeth, który trzykrotnie zatrzymał Vlamira Nikolova (21:25).
Początek tie – break’a należał do Bułgarów, którzy błyskawicznie zdołali zbudować trzypunktową przewagę. Les Bleus nie spuścili głów, ambitnie walczyli o każdy punkt i zdołali doprowadzić do wyrównania. Przy zamianie stron dwa “oczka” więcej mieli triumfatorzy Ligi Światowej 2015, ale ekipa z Bałkanów odrobiła te straty. W końcówce dominowali trójkolorowi, którzy ostatecznie zwyciężyli (12:15). Francuzi odmienili losy meczu półfinałowego i w fantastyczny sposób awansowali do finału.
Bułgaria – Francja 2:3 (25:18, 25:22, 24:26, 21:25, 12:15)
Składy:
Bułgaria: Bratoev, Nikolov, Yosifov, Todorov, Aleksiev, Penchev, Ivanov (L) oraz Salparov, Petkov, Gradinarov
Francja: Rouzier, Toniutti, Tillie, Ngapeth, Le Roux, Le Goff, Grebennikov (L) oraz Pujol, Marechal
źródło: informacja własna