Karol Kłos: Warszawie należy się porządna siatkówka

DSC_8081Karol Kłos to zawodnik, którego nikomu nie trzeba przedstawiać. Środkowy PGE Skry Bełchatów zgodził się odpowiedzieć na kilka naszych pytań, które nie do końca są tymi “typowo” sportowymi. Zapraszamy do lektury.

Razem z Andrzejem Wroną gracie na jednej pozycji, gracie w jednym klubie i znacie się nie od dziś. Jak układa się Wasza współpraca na boisku i poza nim? Czy jeśli któryś z Was przegrywa rywalizację sportową pojawia się jakaś taka „sportowa” złość, czy raczej tzw. „babski foch”, a może jednak oddzielacie to od siebie, udaje Wam się pogodzić rywalizację z przyjaźnią?

To prawda, z Andrzejem zaczęliśmy grać razem w Klubie Sportowym Metro, później jakoś tak zaczęliśmy się spotykać poza boiskiem na wspólne wypady i tak się znamy do dziś. Myślę, że udaje nam się to oddzielić, nie ma focha (śmiech). To jest na pewno bardzo mobilizujące, jeżeli kolega gra dużo lepiej, bo każdy chce grać na mniej więcej tym samym poziomie. No i cóż… To jest takie zdrowe i myślę, że dzięki temu też podnosimy ciągle swoje umiejętności.

A jeśli chodzi o rywalizację pozasportową, czyli bitwy „Kłos vs Wrona” – czy macie już w zanadrzu coś dla kibiców? Kiedy możemy się spodziewać kolejnych bitew?

Do tej pory nie mieliśmy za bardzo czasu, do niedawna skupialiśmy się tylko na Mistrzostwach, które były przed nami. W czasie reprezentacji swój wolny czas poświęcaliśmy tylko i wyłącznie na odpoczynek, a aby nagrać taką bitwę tego czasu jednak potrzeba. Nie wiemy jeszcze co będzie dalej, co życie przyniesie ale do tych bitew myślę, że wrócimy teraz, w sezonie ligowym.

Przyjaźń, rywalizacja na boisku, bitwy poza nim, nie mogę więc nie zapytać o #czapy. Planujecie poszerzyć ofertę swojego sklepu o jakieś ciekawe gadżety? Kibice pytają, czy będą dostępne inne artykuły sygnowane Waszym logo.

Naprawdę, kibice pytają?! To trzeba będzie coś dodatkowego zrobić! (śmiech). Na pewno byśmy chcieli nie kończyć tylko i wyłącznie na #czapach, chociaż je same też będziemy kontynuować, w końcu zima idzie (śmiech). Ale myślę, że rozszerzymy o coś, chociaż też póki co nie mamy na to czasu, ponieważ cały czas sami się tym zajmowaliśmy, a teraz skupiamy się tylko i wyłącznie na siatkówce, tylko na tym, żeby grać. Mam nadzieję, że w tym sezonie będziemy mieć trochę czasu, więc jeśli kibice czekają, to coś jeszcze na pewno ciekawego będzie.

I na koniec chciałabym poruszyć jeszcze jeden aspekt: razem z Andrzejem długo przed Skrą Bełchatów graliście razem w Legii Warszawa. Jak wiemy, Legia – klub, który dzięki swoim sukcesom w przeszłości jest legendą – wraca zaczynając swoje zmagania od II ligi. Co o tym sądzisz, czy Twoim zdaniem jest szansa, by wspomniana „Legenda” powróciła i znów zawojowała siatkarskie parkiety, walcząc w przyszłości o najwyższe cele?

Bardzo bym chciał, żeby ta Legia wróciła na siatkarskie parkiety i żeby to była Ekstraklasa, bo Warszawie należy się porządna siatkówka. Sam grałem w warszawskiej Politechnice, ale wszyscy wiedzą jak tam jest – myślę, że w tym klubie ci, którzy grają, marzyliby o czymś więcej. Jest to dobry klub dla młodych zawodników, ale oczywiście nigdy tam nie ma pieniędzy, zawsze są jakieś problemy, zawsze wszystkiego brakuje, a mimo to ci młodzi chłopcy chcą grać. I to właśnie pokazuje, że w Warszawie powinien być taki klub z prawdziwego zdarzenia, bo tam jest myślę wielu utalentowanych siatkarzy, którzy mogliby prędzej, czy później grać w tej wielkiej Legii i się rozwijać.

Dziękuję za rozmowę

Również dziękuję

rozmawiała Anna Węglicka

Anna Węglicka

Anna Węglicka

Pochodzę z Przasnysza, jednak od wielu lat mieszkam w Warszawie, gdzie pracuję i... narzekam na niedosyt siatkarskich wydarzeń ;) Pasją do siatkówki zaraził mnie mój Dziadek. W tej dyscyplinie sportu najbardziej interesuje mnie historia reprezentacji Polski. Nie wyobrażam sobie też, by po meczu nie zajrzeć w "cyferki", czyli statystyki z rozegranego spotkania. Na co dzień nie potrafiłabym funkcjonować bez przyjaciół, muzyki, dobrej książki czytanej wieczorem i kawy ;) Z VOLLEYWORLDem związana jestem od jego powstania. I chociaż początkowo byłam dość sceptycznie nastawiona do tego pomysłu, teraz przyznaję, że była to jedna z najlepszych decyzji w moim życiu :)