Bartosz Filipiak: Każdy sportowiec jest ukierunkowany na to, żeby zwyciężać

 

Meczem otwierającym 20. kolejkę PlusLigi był pojedynek pomiędzy BBTSem Bielsko-Biała a Łuczniczką Bydgoszcz. Do ostatecznego rozstrzygnięcia doszło dopiero w tie-breaku, który zakończył się sukcesem przyjezdnych. Siatkarze znad Brdy zdołali po raz drugi w tym sezonie pokonać ekipę ze stolicy Podbeskidzia. Zarówno w Bydgoszczy, jak i w Bielsku-Białej najlepszym zawodnikiem tej konfrontacji został wybrany Bartosz Filipiak. Po zakończeniu spotkania rozmawialiśmy z atakującym Łuczniczki. Zapraszamy do lektury!

Nie ulega wątpliwości fakt, że w tym sezonie każde zwycięstwo jest dla Was na wagę złota. Czy faktycznie jest tak, że w przypadku niewielkiej liczby wygranych, każde pojedyncze zwycięstwo smakuje naprawdę wyjątkowo?

Jasne. Oczywiście, że tak. To jest dopiero nasza czwarta wygrana. Zwycięstwa są nam bardzo potrzebne, bo chcemy piąć się w górę tabeli. Cieszymy się… nie, w sumie ciężko powiedzieć, że się cieszymy. Najważniejsze jest to, że w końcu udało nam się wygrać tie-breaka, ponieważ mieliśmy serię tie-breaków, w których po prostu nie potrafiliśmy przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę, ale mam nadzieję, że teraz pójdziemy za ciosem i ta druga runda, runda rewanżowa będzie dla nas lepsza, będzie lepsza w naszym wykonaniu. 

Dotychczas rozegraliście dokładnie aż sześć meczów pięciosetowych, ale tylko ten dzisiejszy zakończył się Waszym sukcesem. Czy jednak można już  powiedzieć, że w pewnym sensie przełamaliście swoją niemoc?

Tak. Wierzę w to, że ją przełamaliśmy i mam nadzieję, że teraz już będziemy potrafili rozstrzygać na swoją korzyść właśnie takie sporne sytuacje. Jak już wcześniej wspomniałem, zwycięstwa są nam naprawdę niesamowicie potrzebne. Warto dodać, że atmosferę w zespole mamy dobrą. Liczę na to, że zwycięstwa przyjdą jeszcze w dalszej części sezonu i będziemy mieli wiele powodów do radości.

Jeśli chodzi o przebieg dzisiejszego spotkania, to w czwartym secie w dobrym stylu udało Wam się wrócić do walki o zwycięstwo. Tie-break był niezwykle zacięty, ale ostatecznie zdołaliście dosłownie wyszarpać te dwa punkty.

W czwartym secie Milan Katić zrobił naprawdę bardzo dobrą serię na zagrywce. Praktycznie ustawił nam cały set, a dzięki temu mogliśmy dowieźć przewagę do końca tej partii, grać swodobniej i w międzyczasie oszczędzać siły, przygotować się na tie-break. Do połowy tie-breaka przewagę miała ekipa z Bielska-Białej.  W sumie to do dziesiątego punktu, ale nasz kapitan, który moim zdaniem zrobił dzisiaj naprawdę dużą robotę, pociągnął na zagrywce i w mojej opinii też w ogromnym stopniu przyczynił się do naszego dzisiejszego zwycięstwa. 

Jednak to Ty zarówno w pierwszej, jak i w drugiej rundzie zostałeś nagrodzony statuetką dla najlepszego zawodnika pojedynków z BBTSem. Jakie znaczenie ma dla Ciebie statuetka MVP?

To jest mój pierwszy sezon w PlusLidzie i na pewno każde indywidualne wyróżnienie jest bardzo miłe, sprawia mi przyjemność. Cieszę się, że pomimo tego, że ostatni okres nie był dla mnie najlepszy, bo nie byłem w najlepszej formie, to dzisiaj potrafiłem wejść na boisko i faktycznie pomóc zespołowi w odniesieniu bezcennego zwycięstwa, w ważnym meczu i wierzę w to, że tak będzie dalej. Dzisiaj miało miejsce przełamanie zespołu i mam nadzieję, że również moje.

Twoja forma faluje, ale niewątpliwie jesteś jednym z pozytywnie wyróżniających się zawodników w szeregach Łuczniczki Bydgoszcz. Czy uważasz, że dobrze radzisz sobie z wzięciem na siebie odpowiedzialności i byciem liderem w kluczowych momentach?

Oczywiście. Jestem atakującym, więc taka jest moja rola. Cieszę się, że mogę pomagać zespołowi. Odpowiedzialność czuję zawsze, gdy jestem na boisku, a nawet jeszcze przed wejściem na nie. W kluczowych momentach, gdy są najtrudniejsze piłki jestem świadom tego, że ja muszę dać jakiś sygnał do walki. Nie raz mi się to udaje, ale nie raz jest też troszkę gorzej. Bardzo zależy mi na pomaganiu zespołowi. To jest naprawdę fajne uczucie, kiedy po prostu potrafisz to robić.

Przed Wami mecze z Effectorem Kielce i MKSem Będzin, czyli z drużynami, z którymi macie realne szanse na walkę o zwycięstwo. Seria zwycięstw na pewno odbudowałaby Wasze morale. Jak oceniasz Wasze szanse w zbliżających się starciach z tymi zespołami?

Zgadzam się w 100%. Oczywiście, że mamy szansę na zwycięstwo z tymi drużynami. To są zespoły, które na pewno są w naszym zasięgu. Jeśli będziemy potrafili grać równo, grać swoją najlepszą siatkówkę, dobrze w polu zagrywki, to jak najbardziej będziemy w stanie zdobyć punkty w tych meczach. Mam nadzieję, że to zrobimy. Atmosfera w drużynie, pomimo licznych porażek, jest dobra. Chcemy pójść za ciosem i powiększyć dotychczasową liczbę zwycięstw w tym sezonie. 

Tej części sezonu nie możecie zaliczyć do udanych. Co sprawia, że mimo tego, iż ponieśliście aż tyle niepowodzeń, to wciąż znadujecie motywację, chęć do walki?

Wydaje mi się, że te porażki też są motywacją do ciężkiej pracy, ciężkiego trenowania. Myślę, że każdy sportowiec jest ukierunkowany na to, żeby zwyciężać, odnosić sukcesy. Nikomu nie podobają się porażki. Powiem szczerze, że ja mam już dość tych przegranych i bardzo cieszę się, że dzisiaj możemy jechać spokojnie długą trasą, wracać w dobrych nastrojach. Gdybym musiał po raz kolejny przejeżdżać tyle kilometrów po przegranej, to na pewno byłoby mi ciężko. Na szczęście nie muszę tego przeżywać i czuję ogromną ulgę z tego powodu.

Czy porażki sprawiają, że w mniejszym stopniu czerpiesz czystą przyjemność z gry w siatkówkę?

Zdecydowanie tak. Powiem szczerze, że ja to odczuwam. Wiadomo, że jest dużo lepiej i łatwiej grać, gdy się zwycięża. Natomiast, gdy są porażki, to gra w siatkówkę nie sprawia już takiej przyjemności, wcale nie jest przyjemnie. Jeśli chodzi o przegrane, to w ich przypadku każdy błąd rozpartuje się podwójnie, więc nie ma w tym nic przyjemnego. Wtedy przyjemność czerpie się tylko z pojedynczych akcji. Na pewno gra w siatkówkę jest przyjemniejsza, gdy się zwycięża.

Czy w trudnych chwilach możecie liczyć na swoich kibiców, wciąż okazują Wam wsparcie?

Oczywiście. Cieszymy się bardzo, że pomimo tego, że nie mamy najlepszych wyników, to na Łuczniczce jest zawsze sporo kibiców i potrafią nas wspierać w trudnych momentach. Wsparcie z ich strony jest nam potrzebne, więc bardzo im za to dziękujemy.

Należysz do grona siatkarzy, którzy nie są aktywni w mediach społecznościowych. Nie nawiązujesz kontaktu z kibicami za ich pośrednictwem. 

Nie czuję takiej potrzeby. Jestem takim człowiekiem, który nie chce się dzielić swoją prywatnością i bardzo szanuję to, co mam dookoła siebie. Inni po prostu lubią być bardzo widoczni poza boiskiem. Ja wolę pokazać siebie tylko i wyłącznie na boisku, bo tym się zajmuję. Nie chcę rozkojarzać się innymi pobocznymi sprawami.

Życzę Ci powodzenia i bardzo dziękuję za rozmowę. 
Dziękuję.

W Bielsku-Białej rozmawiała Ewa Cieślar
fot. Patrycja Skalska (VOLLEYWORLD)

Ewa Cieślar

Ewa Cieślar

Pochodzę z Ustronia, ale aktualnie mieszkam w Krakowie, gdzie studiuję. Moją największą pasją jest sport. Staram się prowadzić aktywny tryb życia. Jestem uzależniona od oglądania sportowych zmagań i kibicowania. Moja miłość do siatkówki trwa już ponad dekadę. Nie mam wątpliwości co do tego, że to właśnie siatkówka jest moją ulubioną dyscypliną sportową. Niestety gram w nią tylko amatorsko. W redakcji VOLLEYWORLD zajmuję się m.in. pisaniem artykułów i rekrutowaniem nowych współpracowników.

Dodaj komentarz