Wojciech Ferens: Cieszę się, że mogłem pokazać swoją wartość

 

Turniej finałowy Pucharu Polski rozgrywany we Wrocławiu, dobiegł końca. Zwycięzcą została drużyna ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, która pokonała zespół Jastrzębskiego Węgla w czterech partiach. – Szkoda trochę, że po trzecim secie, w którym zagraliśmy dobrze, w połowie ostatniej partii uciekła nam gdzieś koncentracja. Wystarczyło kilka punktów straty, które później przerodziły się w osiem oczek przewagi rywala – powiedział po finale, nowy przyjmujący jastrzębian, Wojciech Ferens.

Pierwszy set finałowego spotkania był wyrównaną rywalizacją pomiędzy zespołami z Kędzierzyna-Koźla i Jastrzębia-Zdroju. Dopiero w końcowej części inauguracyjnej partii, to wicemistrzowie Polski wypracowali kilka punktów przewagi, które pomogły im odnieść wygraną w tej odsłonie. Z kolei drugi set był pokazem siły ze strony podopiecznych Andrei Gardiniego, którzy od początku narzucili jastrzębianom swoje tempo gry i zbudowali około dziesięciopunktowe prowadzenie. Chcąc odmienić losy tego spotkania, szkoleniowiec Roberto Santilli dokonał zmian w wyjściowej szóstce, która miała rozpocząć trzecią partię. Zamiast Christiana Fromma, na boisko wyszedł Wojciech Ferens, który dołączył niedawno do jastrzębian po występach w lidze francuskiej. – To także dla mnie był taki mały finał w głowie, po szybkim powrocie do kraju. Zostałem wpuszczony na głęboką wodę, ale cieszę się bardzo, że mogłem pokazać swoją wartość i przydatność dla tego zespołu. Mam nadzieję oczywiście, że będę przydatny, ponieważ będę dawał z siebie wszystko – przyznał przyjmujący. Wojciech Ferens pomógł drużynie Jastrzębskiego Węgla w trzeciej odsłonie, kiedy wszystko zmierzało ku trzysetowemu zwycięstwu ZAKSY. Siatkarz zapisał na swoje konto trzy bloki w tej partii oraz wysoką skuteczność ataku. – Nie oszukujmy się, moja zmiana w dzisiejszym meczu, to nie była też łatwa decyzja dla trenera. Z zespołem Jastrzębskiego Węgla wykonałem tylko dwa treningi. We Francji graliśmy inną piłką, a Mikasa obiera zupełnie inną trajektorię lotu niż Molten, więc na pewno to również było w głowie trenera. Jestem bardzo wdzięczny mu za tę szansę. Mam nadzieję, że udało mi się ją w jakiś sposób wykorzystać, a Roberto Santilli zdaje sobie sprawę z tego, że muszę teraz dużo popracować. Szkoda, że to się tak potoczyło, ale cieszę się, że mogłem chociaż w taki sposób pomóc w tym trzecim secie. Jednak cóż z tego, że pokazałem się z dobrej strony, jeżeli na koniec odnosimy porażkę, a puchar jest w rękach Zaksy – powiedział przyjmujący.

Jeden wygrany set przez drużynę Jastrzębskiego Węgla nie wystarczył jednak do tego, aby zatrzymać ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle. Od początku czwartej odsłony, to zespół Andrei Gardiniego był lepszy o kilka punktów i nie dał przeciwnikowi doprowadzić do remisu przez cały przebieg tej partii. – To był finał, a on rządzi się swoimi prawami. Szkoda trochę, że po trzecim secie, w którym zagraliśmy dobrze, w połowie ostatniej partii uciekła nam gdzieś koncentracja. Wystarczyły dwa, trzy punkty straty, które później przerodziły się w osiem oczek przewagi rywala. Zaksa była dzisiaj lepsza, gratulacje – przyznał Wojciech Ferens, który docenił grę rywala w finałowym starciu i zwrócił uwagę na główne elementy, które zadecydowały o triumfie wicemistrza Polski: ZAKSA zagrała dzisiaj fenomenalne spotkanie w systemie blok-obrona. Dużo piłek było podbijanych w obronie, praktycznie żadna piłka nie wchodziła na czysto. Nawet nasze bloki, które wydawały się punktowe, nie były skuteczne, ponieważ zespół przeciwny nie dopuszczał do tego, aby piłka dotknęła boiska. Później z kolei byli bardzo skuteczni w kontratakach, a to moim zdaniem było dzisiaj największym atutem ZAKSY – zakończył siatkarz Jastrzębskiego-Węgla.

źródło: informacja własna
fot. Daria Jańczyk (VOLLEYWORLD / Daria Jańczyk Photography)

Agnieszka Sikora

Agnieszka Sikora

Zakochana w siatkówce - kibicowanie jest dla mnie jak powietrze, nie potrafię bez tego żyć. Początkująca dziennikarka uwielbiająca włoską kuchnię. Zafascynowana podróżami, marząca o zobaczeniu Hiszpanii i Włoch.