#PlusligoweBatalie: Skra poza finałem! Bełchatowianie zagrają o brązowy medal

SKRAPodopieczni trenera Krzysztofa Stelmacha zdołali urwać seta siatkarzom PGE Skry Bełchatów. Pierwsza partia sobotniego pojedynku bełchatowsko-bielskiego zakończyła się zwycięstwem zespołu z województwa śląskiego. W tym momencie żółto-czarni stracili szansę na grę w finale PlusLigi i o brązowy medal będą rywalizować z LOTOSem Treflem Gdańsk. Jednak trzy kolejne odsłony padły ich łupem. Najlepszym zawodnikiem spotkania został wybrany Nicolas Marechal.

Premierową odsłonę lepiej rozpoczęła ekipa z Podbeskidzia. Kamil Kwasowski popisał się piekielnie mocnym zbiciem z lewego skrzydła, a Mateusz Sacharewicz precyzyjnie obił bełchatowski blok. Podopieczni trenera Philippe Blaina nie potrafili złapać odpowiedniego rytmu gry. Żółto-czarni popełniali proste błędy. Siatkarze z Bielska-Białej zdołali objąć dwupunktowe prowadzenie (2:4). Sytuacja uległa zmianie, gdy w polu serwisowym pojawił się Nicolas Marechal. Zagrywki francuskiego przyjmującego PGE Skry Bełchatów były znakomite. Na pierwszą przerwę techniczną z czterema punktami więcej schodzili gospodarze (8:4). Jednak bielszczanom udało się doprowadzić do remisu (13:13). Bełchatowianie nie mogli wystrzec się pomyłek, które bezwzględnie wykorzystywali „górale”. Zielono-pomarańczowi prezentowali się naprawdę dobrze (15:16). Miejscowa drużyna zdołała się ocknąć i zaczęła grać skuteczniej. Kolejną fantastyczną serię w polu zagrywki miał Nicolas Marechal (18:16). Końcówka była niezwykle zacięta. BBTS doprowadził do wyrównania i rozpoczęła się walka punkt za punkt. Ostatecznie inauguracyjna partia zakończyła się sukcesem przyjezdnych (23:25). Skra straciła seta, więc do wielkiego finału PlusLigi awansowała Asseco Resovia Rzeszów!

Podrażnieni siatkarze z województwa łódzkiego bardzo dobrze weszli w drugi akt (8:5). W bełchatowskich szeregach „pierwsze skrzypce” wciąż grał Nicolas Marechal. Po pierwszej regulaminowej pauzie żółto-czarni rozkręcili się jeszcze bardziej (16:9). Podopieczni trenera Philippe Blaina byli niemalże bezbłędni. Nicolas Marechal skutecznie zaatakował, Mariusz Wlazły idealnie wykonał akcję blok-aut, przepięknym zbiciem z szóstej strefy boiska popisał się Facundo Conte, a Karol Kłos wyprowadził świetny atak ze środka. W międzyczasie francuski przyjmujący PGE Skry Bełchatów po raz kolejny doskonale zaprezentował się w polu serwisowym. Po drugiej przerwie technicznej w jego ślady poszedł Karol Kłos i gospodarze mieli już dziewięciopunktową przewagę (18:9). Zawodnicy bielskiego BBTS-u nie potrafili znaleźć sposobu na zatrzymanie rywala. Pojedyncze zagrania gości nie mogły zagrozić miejscowej drużynie. Bełchatowianie dominowali na boisku i pewnie zmierzali w stronę zwycięstwa w drugiej odsłonie (25:19).

Początek trzeciego seta był bardzo wyrównany. Na pierwszą regulaminową pauzę z jednym „oczkiem” więcej schodzili zielono-pomarańczowi (7:8). Później inicjatywę przejęły bełchatowskie pszczoły. Liderem PGE Skry był wówczas Marcel Gromadowski, który świetnie radził sobie w ataku. Po drugiej stronie siatki wyróżniali się Kamil Kwasowski i Bartosz Janeczek. Podopieczni trenera Philippe Blaina zdołali powiększyć swoją przewagę do trzech punktów (16:13). Siatkarze ze stolicy Podbeskidzia ambitnie walczyli o każdy punkt. Jednak nie byli w stanie uniknąć prostych błędów. Żółto-czarni nie odpuszczali. Zachowywali pełną kontrolę nad przebiegiem końcowej części trzeciej partii. Skutecznie starali się utrzymać wypracowaną przed siebie nadwyżkę. Trener Krzysztof Stelmach dwukrotnie prosił o czas dla swoich podopiecznych. Przerwy na żądanie szkoleniowca bielskiego BBTS-u nie przyniosły oczekiwanego efektu, ponieważ gospodarze nie dali wybić się z rytmu. Trzeci akt padł łupem miejscowej drużyny (25:22).

Czwarta partia przez dłuższy czas przebiegała w formie walki punkt za punkt. Przed pierwszą przerwą techniczną minimalna przewaga zaczęła zarysowywać się po stronie zielono-pomarańczowych (7:8). W bielskich szeregach świetnie spisywał się Bartosz Janeczek, który był wspierany przez Sergieja Kapelusa i Kamila Kwasowskiego. Więcej błędów popełniali bełchatowianie. Aż trzy razy z rzędu pomylił się Marcel Gromadowski, który popsuł zagrywkę, nadział się na bielski blok i zaatakował w aut (11:12). W poczynaniach ekipy z Podbeskidzia widoczna była determinacja. Podopiecznym trenera Krzysztofa Stelmacha niewątpliwie bardzo zależało na doprowadzeniu do tie-break’a (14:16). Po powrocie na boisko gospodarze zaczęli dyktować warunki gry. Miejscowa Skra najpierw wyrównała, a następnie objęła prowadzenie i starała się je utrzymywać. Czwarty set (27:25) i cały mecz zakończył się triumfem żółto-czarnych.

PGE Skra Bełchatów – BBTS Bielsko-Biała 3:1 (23:25, 25:19, 25:22, 27:25)

Składy:
PGE Skra Bełchatów: Lisinac, Wlazły, Kłos, Conte, Uriarte, Marechal, Piechocki (L) oraz Wrona, Janusz, Stanković, Gromadowski, Rodriguez
BBTS Bielsko-Biała: Krulicki, Pilarz, Janeczek, Kapelus, Sacharewicz, Kwasowski, Koziura (L) oraz Siek, Modzelewski, Stabrawa

źródło: informacja własna

Ewa Cieślar

Ewa Cieślar

Pochodzę z Ustronia, ale aktualnie mieszkam w Krakowie, gdzie studiuję. Moją największą pasją jest sport. Staram się prowadzić aktywny tryb życia. Jestem uzależniona od oglądania sportowych zmagań i kibicowania. Moja miłość do siatkówki trwa już ponad dekadę. Nie mam wątpliwości co do tego, że to właśnie siatkówka jest moją ulubioną dyscypliną sportową. Niestety gram w nią tylko amatorsko. W redakcji VOLLEYWORLD zajmuję się m.in. pisaniem artykułów i rekrutowaniem nowych współpracowników.

Dodaj komentarz