#PLUSLIGOWEBATALIE: Politechnika w pięknym stylu zwycięża w Gdańsku!

azs pw 2015W meczu 22. kolejki pomiędzy LOTOSem Trefl Gdańsk a AZSem Politechniką Warszawską zdecydowanym faworytem wydawali się gospodarze. Inżynierowie postawili im jednak trudne warunki gry i po emocjonującym spotkaniu zwyciężyli w trzech setach! Bohaterem spotkania był Bartłomiej Lemański.

Pierwszy set rozpoczął się od prowadzenia gospodarzy po punktowym bloku Miłosza Hebdy (1:0). Szybko jednak skuteczny atak wyprowadził Jakub Radomski doprowadzając do wyrównania (1:1). Później punkt dla LOTOSU zdobył Sebastian Schwarz, a błąd w ataku popełnił Michał Filip, co pozwoliło gdańszczanom zdobyć dwupunktową przewagę (3:1), której jednak długo nie utrzymali (3:3). Przez kilka minut toczyła się walka punkt za punkt, ale tuż przed pierwszą przerwą techniczną po znakomitym bloku, gospodarze powrócili do bezpiecznej przewagi (8:6), którą po powrocie na boisko starali się powiększać. Po efektownym zbiciu ze środka Bartosza Gawryszewskiego było już 10:7, a po błędzie Michała Filipa – 15:10. Potem jednak na zagrywce pojawił się Bartłomiej Lemański, który swoim trudnym serwisem zdobył kilka punktów dla Politechniki (15:13). Na drugiej przerwie technicznej jednak ponownie prowadzili gospodarze (16:13). Po powrocie do gry, gdańszczanie szybko powiększali swoją przewagę i po chwili, po punktowej zagrywce Murphy’ego Troya było już 18:13. Mimo to, gracze z Warszawy próbowali zmniejszyć dystans dzielący ich od rywali. Złą passę gości przerwał Guillaume Samica, a później swój atak dołożył Krzysztof Wierzbowski, który chwilę wcześniej zmienił Kubę Radomskiego (20:16). Po błędzie w polu serwisowym Miłosza Hebdy wydawało się, że ten set padnie łupem gdańszczan (22:18), nie poddawali się jednak siatkarze AZSu. Dzięki znakomitym atakom Guillaume Samici, prowadzenie gospodarzy zmniejszyło się tylko do dwóch punktów (22:20), a później znakomitą zagrywką ponownie popisał się Bartłomiej Lemański, co doprowadziło do wyrównania (23:23). Końcówka seta była bardzo napięta. Toczyła się ostra walka punkt za punkt. Mimo prowadzenia gdańszczan przez większość pierwszej partii, ostatnie słowo należało do Politechniki. Znakomitego ataku Pawła Mikołajczaka nie był w stanie obronić Miłosz Hebda i to goście mogli cieszyć się ze zwycięstwa po tej zaciętej końcówce (28:30).

Drugi set rozpoczął się od wyrównanej walki. Żaden z zespołów nie był w stanie odskoczyć chociażby na dwa punkty. Na pierwszej przerwie technicznej minimalnie prowadzili gdańszczanie po zerwanym ataku Pawła Mikołajczaka (8:7). Potem punkt powiększający przewagę zdobył Miłosz Hebda (9:7), warszawianie jednak szybko zniwelowali straty, a po ataku Pawła Mikołajczaka wyszli na prowadzenie (9:10). Atakujący dołożył od siebie też punktowy blok i za chwilę Politechnika miała już trzy “oczka” przewagi (9:12), którego jednak nie udało jej się długo utrzymać. Najpierw błąd popełnił Guillaume Samica, później Murphy Troy zaatakował po palcach Francuza, a następnie ustrzelił go jeszcze mocną zagrywką, co poskutkowało prowadzeniem gospodarzy na drugiej przerwie technicznej (16:15). Po powrocie do gry oba zespoły popisywały się znakomitymi blokami i już wkrótce na tablicy wyników świecił się wynik remisowy (18:18). Później znowu obserwować można było fragment gry punkt za punkt, ale po znakomitym bloku na Troyu, goście osiągnęli bezpieczne dwupunktowe prowadzenie (20:22). Ich własne błędy doprowadziły jednak do wyrównania, co wykorzystali rywale i wysunęli się na jednopunktowe prowadzenie (23:22). Wierzbowski szybko jednak zapunktował na remis (23:23). Ponownie mieliśmy być świadkami emocjonującej końcówki. Sześć piłek setowych mieli po swojej stronie zawodnicy LOTOSu Trefla Gdańsk, nie wykorzystali jednak żadnej z nich. Podobnie jak pierwsza, tak i ta partia zakończyła się wynikiem 28:30, a bohaterem ostatniej akcji był Paweł Mikołajczak.

Trzecią partię od zdecydowanego prowadzenia rozpoczęli gdańszczanie (4:1). Błędy Schulza i Grzyba dały jednak darmowe punkty siatkarzom z Warszawy (7:6), ale na przerwę techniczną, po wykorzystanej przez Miłosza Hebdę piłce sytuacyjnej, gospodarzom udało się zejść przy bezpiecznym, dwupunktowym prowadzeniu (8:6). Warszawianie szybko jednak odrobili straty. Po bloku na Damianie Schulzu był już remis (9:9), a przewagę zapewnił przyjezdnym punkt Waldemara Świrydowicza (9:10). W dalszej części gry los uśmiechał się raz do jednej, raz do drugiej drużyny. Przed drugą przerwą techniczną jednak to Inżynierom udało się odskoczyć rywalom na dwa “oczka” (14:16). Długo jednak nie cieszyli się z prowadzenia. Po pojedynczym bloku Schulza, gdańszczanie doprowadzili do wyrównania (16:16). Później znowu oglądaliśmy fragment gry punkt za punkt. W końcówce seta jednak gdańszczanie wyraźnie nie mogli złapać rytmu. Murphy Troy zepsuł zagrywkę, a później w wyniku nieporozumienia w ekipie gospodarzy, warszawianie zdobyli punkt po zwykłym przebiciu piłki oburącz i było już 20:23. Inżynierowie nie dali sobie już wydrzeć prowadzenia – po potrójnym bloku mieli piłkę meczową, którą wykorzystali już w następnej akcji (20:25). Niespodzianka stała się faktem – Politechnika zwyciężyła w Gdańsku inkasując komplet punktów.

LOTOS Trefl Gdańsk – AZS Politechnika Warszawska 0:3 (28:30; 28:30; 20:25)

MVP: Bartłomiej Lemański

Roksana Jankowska

Roksana Jankowska

Moje życie kręci się wokół sportu. Od lat wierny kibic żużlowy, piłkarski i oczywiście siatkarski. Piszę od zawsze, kocham to, a swoją przyszłość pragnę związać z dziennikarstwem. Lubię podróże - te prawdziwe i te w równoległą, książkową rzeczywistość. Moim marzeniem jest wyjazd do Buenos Aires.

Dodaj komentarz